Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Zaściankowe mądrości

Obraz
Świat jest w nieustannym ruchu. Zmienia się wszystko, niekiedy na lepsze, innym razem znowu na gorsze. Bez względu na konsekwencje nie można zatrzymać odwiecznego bicia serca Ziemi. Pozo stają więc dwa wyjścia: poddać się temu rytmowi albo zatrzasnąć się w jednym jego momencie i połknąć klucz. Trzeba tylko uważać, bo czasem można się zadławić. Przy rozmowach ze starszymi ludźmi powinno się uważać. Zwłaszcza, jeśli już dawno zamknęli za sobą drzwi. Luźne pogaduszki w mgnieniu oka mogą się bowiem zmienić w przepełnione konsternacją milczenie któregoś z rozmówców (jeśli nie wybuchnie otwarta wojna na słowa). Wystarczy dobrze znana formułka: „za moich czasów…” i ma się wrażenie, że zaraz wszystko stanie w ogniu. Konkretniej w piekielnych płomieniach zastoju, niewiedzy oraz braku wrażliwości na cokolwiek, co nie wiązało się z szanownym „ja” . Właśnie t ak, liczyło się wyłącznie „ja” oraz to, co kręciło się wokół niego. Nikt nie dbał o to, że czasem trzeba pójść z

Niuchacz

Obraz
Odkąd sięgam pamięcią, Ruter darzył zainteresowaniem wszelkie żywe istoty, przy czym szczególnie upodobał sobie te mniejsze od siebie. Z pasją ganiał ptaki, pilnował świnek morskich na wybiegu czy drażnił się z królikiem, zadowolony z faktu, że sam też może przed nim uciekać (swoją drogą, dość ryzykownie, tak stawać w szranki z uszakiem, kiedy ten straci wreszcie cierpliwość). Wciąż pamiętam rozdzierający dźwięk bezsilności, wydobywający się ze sznaucerowej jamy szczekowej, gdy przyuważył na drzewie wiewiórkę i koniecznie chciał się z nią bliżej poznać. A także przemożną chęć, żeby popędzić każdego napotkanego dachowca, jaki znalazł się w polu widzenia. Nie było w tym wszystkim ani odrobiny agresji, a jedynie ciekawość i chęć zabawy, powodowane zapewne historycznie uwarunkowanymi właściwościami psa stróżującego i tępiciela gryzoni. Ale zostawmy te suche stwierdzenia. Po trzynastu latach śmiem twierdzić, że w gruncie rzeczy ten mój Miś po prostu kocha wszystko, co się rusza (no do

Doktor Pies

Obraz
Czasem tęskno mi do początków mojego beztroskiego piśmiennictwa. Pierwotnie stukałam zupełnie dla rozrywki i zachowania cennych wspomnień, a czasem przemycenia jakiejś istotnej kwestii, w formie pozbawionej niekiedy ładu i składu, ale zawsze. Nie spodziewałam się jednak, że moje teksty mogą wyjść poza blogowy światek, aż otrzymałam interesujący e-mail dotyczący współpracy. Małe okienko do medialnej rzeczywistości, umożliwiające kontakt z tak zwanym szerszym odbiorcą. Dziś (od jakiegoś czasu) wracam do swojej radosnej i nieskrępowanej paplaniny, pozbawionej jakiejkolwiek publiczności (no cóż), dlatego postanowiłam wykorzystać skrawki Psich Perypetii, które krążą jeszcze po internecie. Bardziej czy mniej udane. Ponieważ należą do mnie, bezwstydnie je skopiuję i tutaj umieszczę. W tej właśnie chwili. A zacznę od tekstu, który naprawdę lubię, bo zawsze pozytywnie mnie nastraja. Poza tym, jak na kilka lat wstecz, całkiem nieźle mi wyszedł. Fascynujące w zwierzętach jest to, jak

Rozmowy (nie)kontrolowane

Obraz
Naprawdę lubię rozmowne zwierzęta. Fajnie wiedzieć, że też mają coś do powiedzenia. Szczególnie, jeśli z niewiadomych przyczyn postanowiliście odciać się od cywilizacji i od dobrych kilku tygodni w waszym życiu towarzyskim pojawiło się jedynie kilka fruwajacych krzewów pustynnych, rodem z westernu, aż w końcu zatęskniliście za starą dobrą pogawędką. Albo po prostu mieliście dosyć głupot, które wylewają się potokiem z ludzkich ust i doszliscie wreszcie do wniosku, że dużo wyższy poziom na gruncie komunikacji reprezentuje rybka akwariowa. Poza tymi niezaprzeczalnymi faktami z waszego życia, którymi tak frywolnie zarzucam mało interesujący zakątek sieci, przyznacie chyba, że wiecie, o czym piszę. No bo kto ani razu nie odezwał się do zwierzaka, niech pierwszy rzuci kamieniem. Lub coś w tym stylu. Goodness zawsze była temperamentna i wygadana. Kiedy widziała, że ktoś się w domu kłóci, dokładała swoje trzy grosze i głośno wyrażała dezaprobatę tym bezsensownym ludzkim wrzaskom. Oczy