Kochaś
Czasem sobie myślę, jak to dobrze, że mamy dwie ręce. Po pierwsze dlatego, że z jakichś przyczyn lubię symetrię. Po drugie, ponieważ się przydają. Zwłaszcza, jeśli macie masę spraw do załatwienia. A, nie oszukujmy się, zawsze coś się znajdzie i nigdy nie jest tak, że zrobiło się za dużo. Dwie sprawne ręce bardzo ułatwią życie. Nigdy się nad tym nie zastanawialiście? Zapytajcie tych, którzy mają (co najmniej) dwa psy. Oni wiedzą najlepiej. Ruter od zawsze był pieszczochem. Głaskanie, drapanie i poklepywanie mogłoby dla niego nie mieć końca. A że nie był jedynym psem w domu, należało rozdzielać uwagę pomiędzy niego a Gudaskę. Kiedy więc poświęciłam czas sznaucerowi, zaraz kierowałam się do amstaffki. Uważałam, że tak jest w porządku, każdemu należało się tyle samo miłości. Goodness nie zawsze zawracała sobie tym łepetynę. Często leżała leniwie, kiedy ja nieudolnie próbowałam ją rozruszać i stosowałam desperackie zabiegi pt. "kochaj mnie, Psie!" (lepiej nie wnik