Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Piecyk, którego potrzebujesz

Obraz
Może się wydawać, że trochę nie trafiłam z tematem, ponieważ (mocno teoretycznie) powinno robić się cieplej, ludzie chowają puchowe kurtki i wreszcie postanawiają wyprać futerkowe skarpety, ale, wierzcie mi, to ostatnio jedno z najbardziej aktualnych wydarzeń w moim życiu. Do rodziny trafił kot, czy kocię dla ścisłości, a ponieważ to ja obecnie przebywam w domu najczęściej, naturalnie stałam się pełnoetatową niańką. Kocinka to niespełna pięciomiesięczna przedstawicielka rasy rosyjski niebieski, Izyda Z ZIELONEGO WZGÓRZA, po naszemu Izi (Easy, jak kto woli). To drobne, marudne i absolutnie rozkoszne stworzenie, od pierwszej chwili rozpieszczane przez każdego, kto zdążył mieć z nią z do czynienia. Nie wulkan, ale wulkanik, coś jak Taal na Filipinach. Widzieliście go choćby na zdjęciach? W 1965 roku pochłonął coś około pięciu tysięcy ofiar (o ile podstawowy research nie kłamie), a jednak, spójrzcie tylko, jest wprost uroczy. Poza tym Izi to całkiem cwana bestia. Doskonale w

Syndrom szczeniaczka

Obraz
Niektórzy nigdy nie dorastają. Wiem na pewno, że ja nie dorosnę. I dobrze, bo nie chcę. Zawsze znajdę dobrą chwilę na to, żeby sprawdzić, jak długi odcinek chodnika dam radę przejść bez nadepnięcia na linię, nie przestanę marzyć nawet o najdziwniejszych rzeczach, które strzelą mi do głowy i zapewne jeszcze nie raz odwalę jakąś głupotę. I naprawdę świetnie się czuję z tą świadomością. Na całe szczęście Bóg obdarzył mnie adekwatną fizjonomią. Zapewne i po trzydziestce nie przestaną pytać mnie o dowód przy sprzedaży alkoholu, a i sporo wody upłynie, zanim zainteresuje się mną ktoś inny niż chłopcy w okresie dojrzewania. Ten fakt jest o tyle w porządku, że zdziecinnienie niemal całkowicie uchodzi mi na sucho (o ile rzeczywisty wiek pozostaje tajemnicą). Nieźle to wymyśliłam, prawda? Sprytna ze mnie bestia.   Goodness nie miała tak łatwo w swoim psim życiu, bo nawet maleńka była całkiem spora. I dziwiła się czasem biedna, że utknęło jej się pod stołem albo że nie zamieściła

Wypłosz

Obraz
Wspomnienia to dziwna sprawa. Niby lepiej mieć jakikolwiek niż żadne, bo bez nich człowiek przypominałby jedynie pustą, egzystencjalną skorupę, prawdopodobnie pozbawioną poczucia sensu i zdolności do wyciągania wniosków. Pokazują, jak żyliście, co przeżyliście i jak żyjecie teraz. Z drugiej jednak strony są też odbiciem tego, jak nędzni i beznadziejni byliście lub jesteście. Ciekawe, nieprawdaż? Trochę to smutne, ale jednak nie całkiem. Pewne jest tylko, że prawdziwe. Co jakiś czas, przy sprzyjających temu sytuacjach, powtarzam sobie, że nie, w żadnym razie nie będę porównywać ze sobą swoich zwierząt. Każde jest przecież na swój sposób cudowne, na świecie nie ma dwóch takich samych płatków śniegu, a ja jestem na tyle wrażliwa, że nie dam się pochłonąć złu oceniającej quasi-cywilizacji i tym podobne farmazony. A jednak przyznaję - rzeczywistość w końcu mnie dopadła. W wielkiej zmowie z moim tatą sprowadziliśmy kiedyś do domu szczurka, w ramach prezentu urodzinowego dla