Piecyk, którego potrzebujesz
Może się wydawać, że trochę nie trafiłam z tematem, ponieważ (mocno teoretycznie) powinno robić się cieplej, ludzie chowają puchowe kurtki i wreszcie postanawiają wyprać futerkowe skarpety, ale, wierzcie mi, to ostatnio jedno z najbardziej aktualnych wydarzeń w moim życiu. Do rodziny trafił kot, czy kocię dla ścisłości, a ponieważ to ja obecnie przebywam w domu najczęściej, naturalnie stałam się pełnoetatową niańką. Kocinka to niespełna pięciomiesięczna przedstawicielka rasy rosyjski niebieski, Izyda Z ZIELONEGO WZGÓRZA, po naszemu Izi (Easy, jak kto woli). To drobne, marudne i absolutnie rozkoszne stworzenie, od pierwszej chwili rozpieszczane przez każdego, kto zdążył mieć z nią z do czynienia. Nie wulkan, ale wulkanik, coś jak Taal na Filipinach. Widzieliście go choćby na zdjęciach? W 1965 roku pochłonął coś około pięciu tysięcy ofiar (o ile podstawowy research nie kłamie), a jednak, spójrzcie tylko, jest wprost uroczy. Poza tym Izi to całkiem cwana bestia. Doskonale w